Jeśli szukasz motywacji, to powiem Ci, gdzie ją zawsze możecie znaleźć. W Twoim mózgu! W jego zakamarkach czają się najróżniejsze motywy. W tym artykule wytropimy Motywację 1.0.
Cofnijmy się o jakieś… 50 tysięcy lat. To były czasy! Tygrysy szablozębne miały się jeszcze całkiem dobrze i skutecznie utrudniały nam życie. Kierowało nami wówczas tylko jedno: aby przeżyć. I ten podstawowy motyw działa niezmiennie nadal, ale motywów od tamtego czasu nam przybyło.
Nasz mózg cały czas skanuje otoczenie w poszukiwaniu tygrysów i innych niebezpieczeństw. Ich rodzaje zmieniły się na przestrzeni tysiącleci, nasze reakcje pozostały niezmienne. Czy to niedźwiedź grizzly, czy telefon od zdenerwowanego klienta, Motywacja 1.0 odpala się za każdym razem. Ma w repertuarze zaledwie trzy odpowiedzi, za to ich moc pozwoliła nam przetrwać jako gatunek do dziś.
Walcz-Uciekaj-Znieruchomiej
Prawdziwy WUZ.
Na bodziec zagrażający życiu (zarówno prawdziwy, jak i wyimaginowany) włącza się automatycznie ciało migdałowate. Z Motywacją 1.0 wszystko było proste. Bodziec i reakcja. Stres-walka. Strach-ucieczka. Tak miała działać: szybko, bez zarzutu i za każdym razem. Czy to naprawdę tygrys, czy tylko szelest liści na wietrze.
Dziś owo ciało jest zazwyczaj przyczyną całego ambarasu, jeśli kora przedczołowa nie zadziała na czas, wkraczając ze swoim racjonalnym myśleniem. Bodziec – ale moment! Zanim reakcja, którą ciało migdałowate chce odpalić – hamulec w postaci racjonalnego myślenia – analiza konsekwencji reakcji – stłumienie reakcji – reakcja zracjonalizowana. Czyli „Tak, rozumiem, Panie Kliencie, przepraszam bardzo za niedogodności. Proszę już nie krzyczeć. Ale, ale, ale…”, gdy klient krzyczy dalej.
Hamowanie reakcji tego nieszczęsnego ciała migdałowatego kosztuje nas tak dużo energii! Im mniej jej mamy, tym większe ryzyko awarii hamulca. Czyż te awarie nie zdarzają się właśnie pod koniec dnia? W apogeum zmęczenia, gdy znikąd energii już się nie da wykrzesać? Dostaje się bogu-ducha-winnemu (mężowi zazwyczaj lub dzieciom – działającym głównie na tym właśnie systemie natychmiastowych reakcji). A potem wyrzuty sumienia…
To ciało nie jest nam już aż tak potrzebne. Tygrysów przecież dawno nie ma. W mieście największym stresorem jest korek. A zagrożeniem smog. Po co to biedne ciało się nam nadal aktywuje?
To już jest wdrukowane w nasz „system operacyjny”. Każda kolejna aktualizacja Motywacji nie byłaby bez tej podstawowej funkcji w ogóle możliwa. Nadal nasz mózg jest zaprogramowany tylko na jeden cel: przeżyć.
Bieganie trzy razy w tygodniu (mimo szalejącego wiatru i strug deszczu) nie wpisuje się w ten cel. Nauka kolejnego języka też nie. Wszystkie nasze ambitne plany i dalekosiężne cele mają się nijak do przetrwania tu i teraz. Kanapa miękka – dobrze. Ciepło – dobrze. Iść biegać w ciemność, deszcz i chłód – niedobrze. Może i wredne to ciało migdałowate, może i sabotażysta bezczelny. Nie ma jednak sposobu go wyłączyć! To była więc kwestia czasu, aż człowiek zaczął szukać sposobów na sprytne obejście systemu. I tak oto powstał upgrade – Motywacja 2.0. A że to całkiem inna bajka, to będzie o niej w nowym artykule…